ALGIERIA

Algieria to piękny kraj leżący w północnej Afryce. W roku 1830 został krwawo zaatakowany i skolonizowany przez Francję. Przez wiele lat traktowany był przez najeźdźcę jako integralna część Francji, aż do roku 1962, kiedy to w wyniku wojny algierskiej kraj odzyskał swą niepodległość.

Algieria jest narodem w większości muzułmańskim. Tylko około 10% ludności to chrześcijanie. Dlatego misje katolickich Księży i Sióstr zakonnych w Algierii, są bardzo trudne. Polegają głównie na cichej, często anonimowej obecności wśród Algierczyków. Mimo niesprzyjających warunków, w 2013 roku udało się Siostrom  utworzyć niewielką wspólnotę.

Choć w żaden sposób nie mogą publicznie wyznawać swej wiary, głosić Ewangelii, nosić stroju zakonnego ani żadnych znaków wiary, to jednak żyjąc wśród ludzi i troszcząc się o bliźnich, bez względu na ich wyznanie, stają się wymownym znakiem Chrystusowej miłości.Na tej trudnej misji przebywają aktualnie trzy Siostry Saletynki, pochodzące z Madagaskaru. Prowadząc proste życie, starają się być blisko miejscowych kobiet dla których są wsparciem i radością. Często spędzają razem wolny czas, szyjąc lub haftując. Siostry pomagają im w codziennych pracach, uczą dzieci języka francuskiego, i opiekują się najmłodszymi.

ANGOLA

Do Angoli Siostry Saletynki przybyły w 1992 roku, w czasie trwającej wojny domowej, na zaproszenie bp Paul S. Loverde, którego pragnieniem było aby i w jego diecezji obecne były Siostry, których życie skupia na Chrystusie jednającym świat z Bogiem Ojcem. Obecność Sióstr mieszkających w domu przylegającym do budynku szkolnego szybko została zauważona przez mieszkańców Angoli i wkrótce też pojawiły się pierwsze kandydatki do Zgromadzenia. W czasie wojny życie Sióstr było w poważnym niebezpieczeństwie – Siostry przez kilka tygodni były więzione przez rebeliantów.

Życie w tym gorącym kraju Afryki jest bardzo trudne. Dwudziestosiedmioletnia wojna domowa skutecznie hamowała rozwój kraju. W górach tylko nieliczni mają szczęście mieszkać w domkach murowanych, z blaszanym dachem. Większość, żyje w lichych chatkach z drewna i słomy. W wielu miejscach nie ma dróg ani dostępu do wody. Zatem aby ją zdobyć, trzeba pokonywać pieszo, długie dystanse.

Brak także sieci energii elektrycznej i nie ma możliwości zakupienia generatorów, więc po zmroku jedynym odblaskiem światła jest księżyc i gwiazdy. Co najgorsze, wojna dokonała także spustoszeń psychice mieszkańców. Wiele z dorosłych i młodzieży to byłe dzieci-żołnierze. Najczęściej sami muszą zmagać się z demonami wojennej przeszłości. Wiele dzieci to sieroty wojenne.

Niektóre mają jakieś podstawowe wykształcenie. Ale nie wszyscy. Aby dotrzeć do szkół dzieci często mieszkają w ubogich internatach albo pokonują długie dystanse. Szkół jest za mało i nie dla każdego ucznia wystarcza miejsca. Dlatego Siostry Saletynki starają się zakładać szkoły i docierać w najbardziej niedostępne miejsca. Dzięki ich poświęceniu i ofiarnej pracy, przyszłość młodych ludzi w tym kraju rysuje się jaśniej.Dziś Siostry Saletynki mieszkają w 10-ciu wspólnotach zakonnych rozsianych po całej Angoli. Pracują w służbie zdrowia jako pielęgniarki, nauczycielki, wychowawczynie – przygarniają sieroty wojenne zapewniając im dach nad głową, podstawową edukację i miłość zawierającą się skromnej kromce chleba.

BRAZYLIA

Brazylia to kraj, który większości osób kojarzy się z piłką nożną i karnawałem. I rzeczywiście – zamieszkują go ludzie otwarci, radośni, lubiący sport, i wspólne spędzanie czasu. Jednakże misjonarze, którzy w latach sześćdziesiątych XX wieku dotarli w tamte strony, zobaczyli również coś innego – ogromną biedę i to zarówno materialną, jak i duchową.

Saletynki trafiły tu w 1958 roku. O tym, że początki były bardzo trudne, wiemy chociażby ze wspomnień s. Michaliny. I dziś nie jest łatwo, bo kraj wciąż boryka się z problemami ekonomicznymi. Siostry starają się pomagać ubogim i potrzebującym, najlepiej jak potrafią. Pracują w szkołach, ucząc religii, przebywając z dziećmi i młodzieżą. Organizują im wolny czas i pomagają wzrastać w wierze.

Pracują także w zakrystii i biurze parafialnym, zajmują się oprawą liturgiczną, są szafarkami Komunii Świętej. Odwiedzają chorych i samotnych. Wszystkich starają się przyprowadzać do Jezusa.

FILIPINY

O 4.00 rano zaczynają piać koguty. Niedługo potem dołączają do nich szczekające i wyjące psy. Jest to doskonały budzik dla sióstr, które muszą już wstać, aby sprostać wszystkim czekającym je zadaniom kolejnego dnia. Najpierw trzeba przygotować posiłek. Potem – jutrznia i msza św. w katedrze o 5.30. Po powrocie można zjeść przygotowane śniadanie. Gdy siostry wyruszają do pracy, powoli budzi się miasto.

Wschodzące słońce oświeca wspaniałe, kilkudziesięciopiętrowe budynki Manili, wille z rozległymi ogrodami; rzuca swe promienie na potężne hipermarkety i dowożące klientów luksusowe samochody. Jednak jego blask przynosi więcej radości tej drugiej, znacznie obszerniejszej części miasta, gdzie ludzie mieszkają w kartonowych pudełkach, pod mostami, na drzewach, w domach sporządzonych z blachy falistej i kilku desek lub mat bambusowych. Gdy wstaje nowy dzień jeszcze nie wiedzą, czy będą mieli co jeść. Przeważnie jedzą raz dziennie, trochę ryżu popijanego wodą.

Tu, w mieście, ciężko jest zdobyć pożywienie. Jeśli nie uda się wyżebrać, można próbować znaleźć coś na wysypisku śmieci. Resztki wyrzucane przez bogaczy lub hipermarkety, po kilkukrotnym przegotowaniu będą jeszcze mogły służyć za wyśmienity posiłek. Jeśli i ten sposób zawiedzie… trzeba będzie obejść się ze smakiem. Byle tylko nie chorować. W tym kraju nie ma ubezpieczeń.

Za każdą wizytę u lekarza trzeba słono płacić, a kogo na to stać? Przydałoby się też odłożyć trochę pieniędzy na jakąś dobrą szkołę dla dzieci. Marzenia… Dzieci ukończą pewnie tylko szkołę podstawową, w której nie będą narzekać jedynie na brak… koleżanek i kolegów. W klasie ponad 80-cio osobowej nie nauczą się zbyt wiele. Z tym wykształceniem do końca życia będą zarabiać sprzedając zużyte butelki, puszki po piwie czy gazety. Pewnie też do końca życia będą mieszkać z rodzicami, gdzie na powierzchni kilku metrów kwadratowych będą musieli pomieścić swoje wielodzietne rodziny. Wydawać by się mogło, że nie ma dla nich nadziei. A jednak…

Z samego rana siostry spieszą do tych najuboższych – dając nadzieję. Roznoszą najpotrzebniejsze lekarstwa, katechizują, prowadzą szkoły, zapewniają schronienie kobietom, które, maltretowane przez mężów, nie mają dokąd uciec. Siostry uczą zawodu i pomagają rozpocząć „nowe życie”, pomagają uwierzyć we własne siły. Karmią głodnych, poją spragnionych, odwiedzają chorych i tych w więzieniu. Szukają ludzi dobrej woli, którzy chcą podzielić się swym bogactwem z najbardziej potrzebującymi. W końcu wszyscy jesteśmy jednym Kościołem! Bóg obdarzył nas różnymi darami, abyśmy mogli dzielić je z innymi. Tak być powinno: ci, którzy mają więcej, powinni dzielić się z tymi, którzy mają mniej.

Jak w początkach Kościoła: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazwał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.” (Dz 4, 32.34-35)

W Kościele Azjatyckim można liczyć na bogaczy, którzy hojnie dzielą swój majątek z najuboższymi. Jednak ciągle jeszcze jest to kropla w morzu potrzeb. W tym Kraju Trzeciego Świata aż 85% ludności cierpi głód, a skorumpowany rząd zagarnia większość z ofiarowanej przez świat pomocy humanitarnej. Wszelkie próby buntu są tłumione w zarodku przez liczne wojsko patrolujące najuboższe dzielnice. Bez skrupułów pozbawia ono życia tych, którzy domagają się swoich praw.

Siostry zawsze solidaryzują z najbardziej potrzebującymi. Jeśli trzeba dołączyć do demonstracji, można liczyć, że wystąpią w pierwszym szeregu. Dlatego są szanowane i kochane przez wszystkich. Ludzie zaświadczą, że traktują one bardzo poważnie słowa ich Mistrza: „Kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje” (Mt 16,24).Gdy słońce zajdzie już za horyzontem, zmęczone, ale szczęśliwe wracają do domu. Tu jeszcze czeka na nie przygotowanie zadań na następny dzień. Trzeba umówić spotkania, przygotować lekcje, zrobić zakupy, a także zatroszczyć się o własną wspólnotę, podzielić się doświadczeniami ostatnich godzin, posprzątać, poprać… Nieszpory i kompleta zakończą ich kolejny pracowity dzień.

FRANCJA

Francja, jeden z najstarszych w świecie katolickich krajów, z całym bogactwem średniowiecznej duchowości i wyrosłych tam klasztorów oraz najpiękniejszych gotyckich kościołów, obdarzona wybitnymi Świętymi i najbardziej znanymi w świecie Objawieniami Maryjnymi – dziś… ta Francja, jęczy i wzdycha zakleszczona w zgrzytających trybach sekularyzmu.

To właśnie La Salette, było jednym z pierwszych wielkich Objawień Matki Bożej, wzywającej świat do pokuty i nawrócenia. Tym bardziej Siostry Saletynki czują się potrzebne w kraju, który tak mocno dotknęła epoka laicyzacji. Pomimo wielu trudności na przestrzeni historii, wciąż trwają i głoszą orędzie Płaczącej Pani z La Salette.

Siostry Saletynki mieszkają tu, w dwudziestu Wspólnotach zakonnych. Każda z nich liczy po trzy, cztery Siostry z różnych krajów, najczęściej jednak z Madagaskaru. Dom Generalny mieści się w Quézac, na południu Francji. Pracują przede wszystkim w Sanktuarium Matki Bożej w La Salette, gdzie miało miejsce Objawienie. Pracują praktycznie we wszystkich sektorach: w kościele i w kaplicach, jako zakrystianki, w biurze i w hotelu, w restauracji i kawiarence, w pralni i prasowalni, prowadzą sklepik z pamiątkami oraz świetlicę dla dzieci przybywających do Sanktuarium z rodzicami – opiekują się nimi i organizują im wolny czas. Dla pielgrzymów są przewodniczkami i tłumaczkami. Głoszą orędzie Matki Bożej z La Salette i starają się pomagać im w jak najgłębszym przeżyciu spotkania z Płaczącą Panią.

Drugim miejscem Objawienia Maryi, dziś pod pieczą Sióstr Saletynek jest Sanktuarium w L’Ermitage. Także i tam Siostry przyjmują przybywających pielgrzymów, dbają o ich komfort, ciszę i spokój. Prowadzą dla nich hotel i zapewniają wyżywienie.Rozsiane po całej Francji, Siostry pracują jako zakrystianki, dbają przy tym o wystrój i wyposażenie kościołów, współpracują ze świeckimi wolontariuszami. Sprawują opiekę nad chorymi i samotnymi. Zajmują się także pochówkiem zmarłych. Katechizują, przygotowują młodzież i dorosłych do Sakramentów, Chrztu, Bierzmowania, Małżeństwa, są szafarkami Komunii Świętej. Modlą się, adorują i starają się być w tym silnie zlaicyzowanym społeczeństwie, widocznymi świadkami Chrystusa. Ubrane na co dzień w strój zakonny (co w ateistycznej Francji, już od dawna nie jest praktykowane), z saletyńskim krzyżem na piersiach, przypominają o Tym, Który Jest.

KANADA

Do Kanady Siostry Saletynki przybyły w 2012 roku i zamieszkały w domu zakonnym, w Parafii Świętej Trójcy w North Vancouver, w bliskim sąsiedztwie szkoły i kościoła parafialnego. Przy parafii pracują jako zakrystianki, katechetki, edukują świeckich nauczycieli religii, są szafarkami Komunii Świętej oraz przygotowują kandydatów do Sakramentów: Chrztu, I Komunii Świętej i Bierzmowania. Biorą udział w programach pomocy kobietom w kryzysie oraz małżeństwom doświadczającym kryzysów. Wychodzą także naprzeciw osobom pragnącym powrócić do Kościoła katolickiego.

Czują się kochane i wspierane przez parafian. Cieszą się, że dzięki ich obecności, mieszkańcy doświadczają troskliwej miłości Boga Ojca. Mają nadzieję, rozwijać się i służyć tu wiele lat wzajemnie wzrastając w wierze.

MADAGASKAR

Madagaskar to dla Sióstr Saletynek kraj najbardziej dynamicznego rozwoju. Tak zwana czerwona wyspa, od wielu lat obfituje w liczne powołania zakonne. Dlatego też Siostry zasilają swoją obecnością Wspólnoty w innych krajach, gdzie tych powołań brakuje. Również we własnej ojczyźnie docierają wciąż w nowe miejsca, prężnie rozwijając apostolską działalność.

Wobec ogromnych potrzeb w sektorze pedagogicznym, wiele Sióstr wyjeżdża do innych krajów np. na Filipiny by tam zdobyć odpowiednie wykształcenie. Po powrocie pracują w katolickich szkołach, które często same prowadzą. Są dyrektorkami, nauczycielkami i wychowawczyniami w internatach dla najuboższych dzieci. Zapewniają im całodzienne wyżywienie i skromne utrzymanie.

Siostry pracują też w parafiach, zajmują się oprawą liturgiczną Mszy Świętych, prowadzą dom rekolekcyjny oraz dom formacyjny dla Sióstr. Młodzież i dorosłych przygotowują do Sakramentów: Chrztu, I Komunii Św., Bierzmowania i Małżeństwa. Edukują kobiety i pomagają im przygotować się do dojrzałego życia w rodzinie.

Prowadzą przychodnię dla ubogich. Jako pielęgniarki udzielają pierwszej pomocy oraz zapewniają podstawową opiekę zdrowotną.Na Madagaskarze Siostry Saletynki są widoczne, znane i cenione. Ich praca i bezinteresowna, pełna ofiarności posługa, ma bezcenny wkład w budowaniu ewangelicznej cywilizacji miłości i pokoju.

MYANMAR

W Myanmar żyje zaledwie 1% katolików. 90% mieszkańców tego kraju to wyznawcy buddyzmu, pozostałych kilka procent to protestanci, hindusi i muzułmanie. Mimo przepychu pięknych buddyjskich świątyń, których złote wierze wzbijają się wysoko w niebo, przeciętny mieszkaniec Myanmar jest ubogi a życie wielu, sprowadza się do codziennej troski o miskę ryżu.

Myanmar to jeden z piękniejszych krajów w tej części świata. Charakteryzuje go różnorodność rośliną, krajobrazową, cieszy się szerokim dostępem do morza Andamańskiego oraz obfituje w bogactwa naturalne, takie jak: rubiny, diamenty, złoto, perły i inne minerały. Kolejnym bogactwem kraju jest różnorodność kulturowa. Kraj podzielony jest na siedem stanów i siedem regionów.

Każdy region ma własną kulturę i posługuje się kilkoma językami. Z tej przyczyny w Myanmar mówi się około stu trzydziestoma językami (!) Kraj został odkryty przez handlarzy europejskich, w czasach wielkich renesansowych podróży. Doprowadziło to do skolonizowania tej ziemi przez Wielką Brytanię. Następnie, na pół wieku, kraj popadł w surowy reżim wojskowy, zamknięty na świat i rozwój.

Obecnie w Myanmar zauważa się pozytywne zmiany a władze dążą do demokracji. Mimo tych ciężkich doświadczeń mieszkańcy tej części świata zachowali właściwy sobie pokój i pogodę ducha. Ich cechą charakterystyczną uśmiech, otwartość, życzliwość.W Myanmar żyje ponad 1300 katolickich Sióstr zakonnych. Zgromadzenie Sióstr Saletynek, liczy sobie 21 Sióstr pochodzących z Myanmar, z których kilka przebywa na misji w różnych częściach świata. W swym rodzimym kraju pracują jako katechetki, zakrystianki, organistki, prowadzą chór, uczą angielskiego, pracują w przedszkolu, prowadzą spotkania formacyjne z młodzieżą, rekolekcje i mediacje małżeńskie, oraz poradnictwo duchowe.

USA

W USA Siostry Saletynki mieszkają w dwóch Wspólnotach. Pierwsza z nich to dom przy Sanktuarium Matki Bożej z La Salette, w Attleboro, w stanie Massachusetts. Siostry pracują jako zakrystianki w kaplicy Sanktuarium, w kancelarii, zarządzają wolontariatem przy Sanktuarium oraz prowadzą sklep z pamiątkami. W dniu wolnym odwiedzają chorych i starszych, w domach opieki.Druga Wspólnota mieszka w Annandale, w stanie Virginia. Jedna z Sióstr pracuje jako asystentka kapelana, w szpitalu – wspiera chorych modlitwą, rozmową, udziela Komunii Świętej. Druga, zaangażowana jest w pracę na rzecz ubogich i bezdomnych, koordynuje przy tym grupą wolontariuszy. Trzecia, pracuje w katolickiej szkole, gdzie uczy religii, dba o szkolną Kaplicę oraz pełni funkcję asystentki Dyrektora do spraw edukacji religijnej.